I stało się - 22 kwietnia około godziny 20 zawaliła się część hali Sileny. Wiadomość obiegła całą Polskę - podobno pod gruzami mogli znajdywać się ludzie. Osoba zgłaszająca słyszała stuki młotków, a potem wielki huk (zawalenie). Wiadomość obiegła Świebodzice bardzo szybko i przed bramą na ulicy Strzegomskiej pomimo deszczu przyszło sporo mieszkańców miasta.

Co mogło być powodem? Wiadomo na 100%, że złomiarze wyciągneli stalowe filary podtrzymujące stropy. Według mnie drugim powodem był deszcz, który w tym dniu padał od samego rana. To wszystko złożyło się właśnie na zawalenie się tej części hali, naruszając resztę. Druga część hali wisi na włosku - wygląda na to, że w ciągu kilku dni posypią się ostatnie piętra. Przypominam, że podłoga na ostatnim piętrze - mimo, że była z betonu - uginała się pod stopami. Brak okien spowodował ciągłe zalewanie ostatniego piętra hali.

Mimo tego wydarzenia, o którym słychać było w całej Polsce, nic się na terenie zakładu nie zmieniło. Dlaczego?

Przed zawaleniem od 2007 roku nie było żadnych problemów z wejściem na teren Sileny. Już wtedy złomiarze pracowali ciągle i zostały pocięte maszyny. Ochroniarze ostatecznie opuścili teren zakładu we wrześniu 2006 roku. Przed zawaleniem w tym roku w halach nie pozostało się nic ciekawego - z wyjątkiem dokumentów zakładowych, ładnych kolumn i jednego malowidła w jednym z pomieszczeń. Widać było pozostałość po łazienkach, pomieszczeniach dla kierowników, miejsca w których stały maszyny czy też dziury w podłodze, które z najwyższego piętra prowadziły aż do parteru. W oknach przeważnie brakowało szyb. Można jeszcze się było natknąć na gotowy len, a pojemników na ten wyrób było najwięcej. W najlepszej kondycji jest komin i budynek obok - z powodu sieci komórkowej, która zamontowała tam czujniki ruchu, złomiarze boją się cokolwiek z tych budowli ruszać.

Co będzie dalej? Zastępca burmistrza Ireneusz Zyska na dzisiejszej (24 kwietnia) sesji Rady Miasta powiedział, że mimo najszczerszych chęci niestety nie może nic zrobić. Jest to własność prywatna, więc jakiekolwiek działania jak na przykład wyburzenie muru od strony ulicy fabrycznej zostanie uznane za zniszczenie własności prywatnej i właściciel z pewnością wykorzystałby sytuację na zyskanie pieniędzy, pozywając miasto do sądu. Jedyne co miasto może zrobić, to otaśmowanie terenu i umieszczeniu tabliczek o zakazie wstępu - niestety, to nic nie da.

Fotografie: Zdjęcie nr 1 Zdjęcie nr 2 Zdjęcie nr 3 Zdjęcie nr 4 Zdjęcie nr 5 Zdjęcie nr 6 Zdjęcie nr 7 Zdjęcie nr 8 Zdjęcie nr 9 Zdjęcia: www.dolny.slask.org.pl